sobota, 14 listopada 2015

Rozdział 1



Legenda Terry

"W dziurze, która powstała, nie było ciała. Leżał tam naszyjnik zaręczynowy. Były na nim wyryte inicjały "K" i "M"......."

Księga 1
Tajemica naszyjnika

Rozdział 1
"Tajemnica naszyjnika"

by CrazyZutarian




Minęło ponad 90 lat od zakończenia stuletniej wojny z Narodem Ognia. Niestety,czas Korry dobiegł końca. Gdy miała 42 lata, ona i Mako zniknęli bez śladu. Co roku w Mieście Republiki odbywa się festyn na cześć ostatniej Awatar. Jednak pozory mylą. Tuż po śmierci Korry narodziła się nowa Awatar - Terra...
   Był piękny,słoneczny poranek. W Mieście Republiki już od świtu huczało z powodu przygotowań do corocznego festiwalu. Tego samego dnia, pewna dziewczyna obchodziła swoje czternaste urodziny.
   Na imię jej było Terra. Była dość niską,szczupłą dziewczyną. Miała długie,sięgające jej do pasa kruczoczarne włosy, które upinała w wysoką kitkę. Jej oczy błyszczały zielenią, która była jej ulubionym kolorem. Skórę miała naturalnie opaloną. Ubierała się w ciemnozielone dresy, sięgające jej do kostek oraz luźną,kremowo-żółtą bluzkę z naszytymi zielonymi napisami.
-Terra, wstawaj!- zawołał jej ojciec otwierając drzwi do pokoju.
-Jest dopiero dziewiąta!- jęknęła spoglądając na zegar.
-Nie marudź, tylko ubierz sie i chodź. Ktoś do ciebie przyszedł.
   Nie trzeba było jej dwa razy powtarzać. Szybko wstała,ubrała się i zeszła po krętych schodach kierując się do drzwi wejściowych. Gośćmi okazali się jej przyjaciele - Brann (mag ognia) i Koda (mag wody), którzy zaproponowali jej wspólny wypad na miasto.
    Kilka minut później znaleźli się na granicy Miasta Republiki a Smoczym Lasem. Władze miasta zakazywały zbliżania się di zagajnika. Uważali,że grasują tam bezlitosne i krwiożercze bestie,które prawdopodobnie pożarły Mako i Korre żywcem...
-No to idziemy-powiedział Koda,ciągnąc Terrę w stronę zarośli.
-Oszalałeś?!-zawołał Brann rozglądając się nerwowo.- Czego w "żyją tam bezlitosne i krwiożercze bestie" nie rozumiesz?!. Poza tym chyba zapomniałeś,że policja pilnuje każdej ścieżki znikającej w lesie.
-Matko,nie bój się-powiedziała Terra odwracając się w stronę przyjaciela.-Byłam tam chyba z milion razy, z moim kuzynem Hiro.
   Jej towarzysze spojrzeli na nią zdziwieni. Nie wiedzieli,że ich przyjaciółka jest spokrewniona s synem Bolina i Asami Sato. Jednak Kode zaciekawiło coś innego:
-Jak się tam dostaliście?-zapytał.
-W dzieciństwie ganialiśmy się po ogrodzie jego rodziców. Pewnego razu pobiegliśmy dalej niż zazwyczaj. Dopiero po dłuższej chwili zorientowaliśmy się, że odkryliśmy nieznane dotąd przejście do Smoczego Lasu. Bawiliśmy się świetnie i nie było tam żadnych potworów.
-Czyyyli sugerujesz,że gdy jakimś cudem znajdziemy się w ogrodzie państwa Sato, bez problemu dostaniemy się do lasu?-upewniał się Koda.
-Dokładnie-potwierdziła.-Akurat umówiłam się z Hiro. Mieliśmy się spotkać o jedenastej.
   Nie minęła chwila a grupka przyjaciół znalazła się pod bramą domu krewnych Terry. Wbrew pozorom bez problemu zostali wpuszczeni do rezydencji. Ich przepustką okazał się sam Hiro. Szybko opowiedzieli mu o planie przedostania się z ogrodu jego rodziców do Smoczego Lasu. Chłopak zaprowadził ich do zarośniętej dziury w płocie. Odsłonił kilka krzaków, popędzając ich przy tym,by nikt ich nie zauważył. Niestety on sam musiał wracać do domu,ponieważ odwiedził ich ważny inwestor,więc Terra,Koda i Brann musieli iść tam sami.
-Jeśli wyjdziemy stąd żywy,zabije was-westchnął Brann i ruszył za przyjaciółmi.
   Las wydawał się przyjazny. Idąc krętą,wąską ścieżką zaobserwowali wiele nieznanych im dotąd gatunków zwierząt. Widzieli myszurke*,kotorysia i kotosarne.
  Terra podążała pierwsza,niczym przywódca (i tak właśnie się czuła). Szła pewnym krokiem,uważnie się rozglądając. Była trochę zdenerwowana,bo czuła na swoim karku przyśpieszony oddech Branna,który kurczowo trzymał ją za ramię. Koda zachowywał się dosyć dziwnie. Szedł za nimi, jednocześnie w milczeniu szukając czegoś w ściółce. Jego towarzysze nie zwracali na niego uwagi.
  Po jakimś czasie znaleźli się na polanie. Było tam kolorowo i przytulnie. Rosło tam wiele kwiatów i tylko nieliczne drzewa. Wspólnie postanowili,że to dobre miejsce na odpoczynek.
-Przestań tak kleić się do Terry-zaśmiał się Koda.
-Wcale się do niej nie kleję!-powiedział podniesionym tonem,gwałtownie odsuwając się od dziewczyny.
-Nasz Romeo się zaczerwienił-uśmiechnął się szyderczo.
  Terra parsknęła śmiechem.
-A kto się za nią włóczy?-oburzył się Brann podchodząc do bruneta.
  To się Kodzie nie spodobało,więc zaczęli się kłócić,ci szybko przerodziło się w (na szczęście) niegroźną bójkę. Dziewczyna starała się ich rozdzielić, jednak zrobił to mężczyzna,który nagle spadł z drzewa. Miał on na sobie brudne,podarte ubrania i długą,czarną brodę. Na jego ramieniu siedział miniaturowy smok. Nastolatkowie zaczęli się wycofywać,a on w tym samym czasie strzelał w nimi kulami ognia.
-Odejdźcie stąd!-wrzeszczał wściekły mężczyzna.
-Słyszałaś pana,idziemy-powiedział spanikowany Brann,ciągnąc Terrę za rękaw.
  Ona jednak nie miała zamiaru nigdzie iść, ponieważ włóczęga wydawał jej się dziwnie znajomy...Jakby gdzieś już go kiedyś widziała...Postanowiła przezwyciężyć lekki strach przed obcym i powoli ruszyła w jego stronę.
-Kim jesteś o czemu każesz nam stąd odejść?-zapytała stojąc tuż przed nim.
-Nie zbliżaj się!-krzyknął buchając jej ogniem w twarz.
-Tee...!-urwał Brann.
  Stało się coś niezwykłego. Wszyscy patrzyli na dziewczynę oszołomieni. Obroniła się przed atakiem, tkając ogień.
-To niemożliwe...-powiedział ściszonym głosem nieco uspokojony mężczyzna.
   Szesnastolatka była zdziwiona bardziej niż reszta otaczających ją ludzi. Gdy opuściła ręce,płomień zgasł.
-Awatar Terra...-wyszeptał obcy.
-S-skąd wiesz jak mam na imię?-zapytała wystraszona.
  Przerażony Brann pociągnął ją za bluzkę, po czym zaczął się cofać. Nagle zapadła się pod nimi ziemia. Koda szybko kucnął obok dziury, próbując wyciągnąć z niej kolegę. Niestety on wciągnął go do dołu. Wściekły mężczyzna za nimi, by ich odstraszyć.
  Miejsce,w którym się znaleźli było ciemno i wilgotno. Panowała tam głucha cisza...Po chwili na dłoni Branna pojawił się płomień,który częściowo rozjaśnił panujący tam mrok.
   Znajdowali się w metalowym, nieco przyrdzewiałym pomieszczeniu. Tylko podłoże było przysypane ziemią. Na zimnych ścianach wisiały zakurzone, nieco zamazane zdjęcia, którym w milczeniu przyglądał się obcy mężczyzna.
   Po chwili padł na kolana i i zaczął wylewać z siebie potoki słonych łez. Terra zaniepokojona tym nagłym wybuchem emocji, zaczęła delikatnie ścierać kurz z fotografii. Na każdej z nich widniała Awatar Korra z jakimś mężczyzną. Na jednym ze zdjęć ujrzała swoich krewnych, tzn Bolina, Asami, Korre i...
-Mako...-powiedziała ściszonym głosem, spoglądając na mężczyznę.-Wujek Mako...?-szepnęła.
   Włóczęga spojrzał na nią zapłakanymi oczami. Podeszła do niego i mocno go przytuliła, a on rozpłakał się jeszcze bardziej. Wtedy właśnie Brannowi przypomniała się legenda,którą mama opowiadała mu, gdy był mały.
-Terra-spojrzał na przyjaciółkę.- Chyba wiem, gdzie jesteśmy. Mama opowiadała mi o tym miejscu. Podobno,gdy Korra zmarła, Mako przeniósł tutaj jej ciało i zakopał głęboko pod ziemią, tworząc kaplicę.
-Poszukajmy jej szczątek-zaproponował Terra.
-To unieś tę ziemię- powiedział Koda.
-Nie!-wrzasnął Mako- Nie ruszajcie tu niczego!
-Albo jednak stąd chodźmy-zaproponował przestraszony Koda.
-Za chwile wyjdziemy- powiedziala Terra, wpatrując się w  podłoże.
   Uniosła ręce, a wraz z nimi kawałek ziemi. W dziurze, która powstała, nie było ciała. Leżał tam naszyjnik zaręczynowy. Były na nim wyryte inicjały "K" i "M". Zaskoczona Terra zapytała: A gdzie ciało?
-Nigdy go tu nie było...-zasmucił się Mako.- Nawet nie wiem gdzie ono jest.
   Posypało się jeszcze wiele pytań, jak np. "Jak zginęła", "Gdzie jest ciało", "Byłeś przy jej śmierci". Na żadne nie dostali odpowiedzi.
-Nie wiem, gdzie oni jest....-wysapał zdenerwowany mężczyzna.- Zabierajcie się stąd!
   Cóż mieli zrobić? Wyszli z pomocą magii ziemi i udali się w stronę rezydencji państwa Sato...

Obserwatorzy

Szablon wykonała Ronnie na potrzeby bloga Dotyk Magii